poniedziałek, 23 stycznia 2012

Ale bym nim jeździł: Volkswagen K-70

K-70 był projektem odziedziczonym po NSU, a że lubię wszystko co powstawało w Neckarsulm, to również K-70 jest jednym z moich faworytów. Poza tym mam do tego wozu sentyment. W 1995 roku byłem na zimowych wakacjach w Mrzeżynie. Pod blokiem, w którym mieszkałem stał K-70 z grillem od Poloneza. Bardzo mi się spodobał, niestety nie udało nam się ustalić właściciela, zresztą nie wyglądał na jeżdżącego (VW, nie właściciel). Mam gdzieś jego zdjęcie (VW, nie właściciela), jak znajdę to wrzucę. A ten, którego widzimy w tym wpisie stał na Pradze Południe. Zauważyłem go z pociągu. Wracałem wówczas z sylwestra 2000/2001. Tego dnia mój wynik promilowy mógłby być liczony w procentach, więc gryząc paznokcie i włosy na brodzie musiałem zaczekać do następnego dnia by pojechać renówką na sesję zdjęciową. Był tak idealny, że prawie zemdlałem robiąc fotografie i zdecydowanie wolałbym go, od mojej ówczesnej renówki. Kto by się spodziewał?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz