Nie lubię zimy, gdyż jest wtedy zimno. A ja lubię jak jest tak jak na zdjęciach na górze i na dole tego wpisu. Szczególnie, że na tych fotosach widać jadącego Renault 12, w wersji po face liftingu. Poluje na takiego od jakiegoś czasu. Kiedyś oferowano w Otwocku wersję kombi po tuningu za 400 zł (z 10 lat temu, więc cena 400 zł to była już konkretna suma). Jakiś domorosły mechanik pomalował wszystko na czerwono razem z siedzeniami i swoim mózgiem, skrócił diaksem drążek skrzyni biegów i zepsuł całe wnętrze naklejkami, głupimi napisami i blachą ryflowaną. Całość wyglądała jak makrele w pomidorach w konserwie turystycznej. Być może nawet tak samo pachniało. Dlatego nie sprawdziłem tej oferty. Następną ofertą, którą nie sprawdziłem jest żółte R12 sprzedawane najpierw w Końskich, a potem w Trójmieście. Za każdym razem osiąga okolice 900 zł i za każdym razem nikt go nie chce. Szpachla na tym wozie mówi ludzkim głosem. Dlatego lepiej pojechać po ten model do Francji, gdzie jeżdżący egzemplarz od grzyba może kosztować nawet 300 euro. Jakby powiedział obywatel Balcerek: czemu nie!
Link:
Co słychać w Perpignan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz