wtorek, 31 stycznia 2012

Ale bym nim jeździł: Morris Minor

Nie ma na tym blogu rączki z wyciągniętym kciukiem i napisem: lubię to. A Morrisa Minora z pewnością lubię. Wygląda jak jakieś zwierzątko - taki miś koala. To mi przypomina opowiadanie, które stworzyłem razem z Mirkiem jeszcze w liceum pt: "BRZYDKIE SPRAWKI ARKA B."

"Wpadli przez przypadek. Wiosną tego roku w jednym z wrocławskich agencji towarzyskich wodociągi miejskie zatrzymały Arka B. i Janusza R. Podczas kontroli agencji funkcjonariuszy zainteresował znaleziony tam ciężarny miś koala. A ponieważ kierownik i jego pracownica zgodnie twierdzili, iż ów koala nie jest ich własnością, pracownicy wodociągów miejskich postanowili przyjrzeć się bliżej tej postaci.

Arek B. miał powód, by wypierać się posiadania dość nietuzinkowego misia. Miś ten miał na sobie zieloną skórę z napisem „Śmierć kangurom!”. W kieszeni skóry znajdowało się siedem pokrwawionych krucyfiksów. Krucyfiksy te były nieźle pokrwawione, choć wprawne oko mogło szybko odkryć, iż ta krew pochodzi z kangura. Przyciskany do muru uporczywymi pytaniami miś stwierdził, że krucyfiksy znalazł na dyskotece. Sprawą pokrwawionych krucyfiksów zajęła się wrocławska prokuratura. Ustalono, że przedmioty te należały do Tajnego Stowarzyszenia Rasistowskich Misiów Koala. Prawdopodobnie w tej organizacji przewodzi miś, który kiedyś był kangurem. Nasz zatrzymany miś zatwardziale twierdzi, iż jakiś czas temu napadła i zgwałciła go w wyrafinowany sposób banda kangurów z Ruchu Wyzwolenia Tasmanii od Lewicowych Misiów Koali. Przy okazji śledztwa ustalono również, że Arek B. starał się o wstąpienie do legii cudzoziemskiej kangurów, a chociaż nie został przyjęty to i tak do brzucha przyszył sobie torbę, co w naszym kraju jest karalne."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz