Nie ma na tym blogu rączki z wyciągniętym kciukiem i napisem: lubię to. A Morrisa Minora z pewnością lubię. Wygląda jak jakieś zwierzątko - taki miś koala. To mi przypomina opowiadanie, które stworzyłem razem z Mirkiem jeszcze w liceum pt: "BRZYDKIE SPRAWKI ARKA B."
"Wpadli
przez przypadek. Wiosną tego roku w jednym z wrocławskich agencji
towarzyskich wodociągi miejskie zatrzymały Arka B. i Janusza R. Podczas
kontroli agencji funkcjonariuszy zainteresował znaleziony tam ciężarny
miś koala. A ponieważ kierownik i jego pracownica zgodnie twierdzili,
iż ów koala nie jest ich własnością, pracownicy wodociągów miejskich
postanowili przyjrzeć się bliżej tej postaci.
Arek
B. miał powód, by wypierać się posiadania dość nietuzinkowego misia.
Miś ten miał na sobie zieloną skórę z napisem „Śmierć kangurom!”. W
kieszeni skóry znajdowało się siedem pokrwawionych krucyfiksów.
Krucyfiksy te były nieźle pokrwawione, choć wprawne oko mogło szybko
odkryć, iż ta krew pochodzi z kangura. Przyciskany do muru uporczywymi
pytaniami miś stwierdził, że krucyfiksy znalazł na dyskotece. Sprawą
pokrwawionych krucyfiksów zajęła się wrocławska prokuratura. Ustalono,
że przedmioty te należały do Tajnego Stowarzyszenia Rasistowskich Misiów
Koala. Prawdopodobnie w tej organizacji przewodzi miś, który kiedyś był
kangurem. Nasz zatrzymany miś zatwardziale twierdzi, iż jakiś czas temu
napadła i zgwałciła go w wyrafinowany sposób banda kangurów z Ruchu
Wyzwolenia Tasmanii od Lewicowych Misiów Koali. Przy okazji śledztwa
ustalono również, że Arek B. starał się o wstąpienie do legii
cudzoziemskiej kangurów, a chociaż nie został przyjęty to i tak do
brzucha przyszył sobie torbę, co w naszym kraju jest karalne."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz