W zeszłym roku podczas zlotu R4 w Thenay w rozmowie z członkiem klubu Renault 14: "ten samochód był beznadziejny, w reklamach porównywali go do gruszki. Czy ty byś kupił samochód podobny do gruszki?". Ja akurat bym kupił, ale nie to jest najważniejsze, ponieważ jestem w zdecydowanej mniejszości. Większość ludzi nie dała się nabrać. Ale postawa miłośnika R14 jest godna uwagi. W Polsce też są entuzjaści różnych samochodów, często bardzo nieudanych lub po prostu słabych. Najczęściej są to fanatycy i świry. Nie można przy nich powiedzieć nic złego na temat jego samochodu, nawet jeśli jest to miłośnik silników VW FSI, elektroniki w Lagunie II albo zabezpieczeń antykorozyjnych w Maździe 6 albo Mercedesie Sprinterze. Kiedy publicznie wytknąłem w CA wady R15/R17 (którym oczywiście bym wszędzie jeździł) to napisał do mnie oburzony pasjonat modelu. Zdenerwował się, bo przecież jako prawdziwy polak wybiera tylko najlepsze produkty. A przecież można kogoś lub coś kochać wiedząc, że obiekt naszych westchnień nie jest doskonały. Okazuje się, że nie. W Polsce takich przypadków nie ma. A ja, mimo iż Renault 14 wygląda jak gruszka i chyba trafił do produkcji podczas libacji alkoholowej w dyrekcji, chętnie bym nim jeździł, bo akurat go lubię. I co mi pan zrobisz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz