piątek, 20 lipca 2012

Masz pan "pincet": Ursus 912

 Mamy w tej chwili jakąś "aferę taśmową" czy coś takiego. Swoją drogą ciekawe, że media nie nadążają za technologią, bo nagranie z pewnością nie zostało utrwalone na żadnej taśmie. Ale "afera cyfrowa" albo "afera plikowa" źle brzmi, więc co robić. Ciekawe czy jak afera dotyczyła by sprawy z jakąś limuzyną to by nazwali to "aferą polonezową" albo "aferą dwusuwową"? Wracając do istniejącej afery to w ogóle mnie ona nie obchodzi. Politycy załatwiają sobie swoim posady, a ci na tych posadach zamiast dobrze zarządzać podróżują sobie do Meksyku. Kurde - Amerykę odkryli. Na tym polega polityka! Wszyscy tak zawsze robili i robić będą. Nieważne z jakiej są partii. I co myślicie, że we Włoszech czy Francji jest lepiej? Dlatego w ogóle się tym nie interesuje. Ale jakiś wpływ na mnie afera miała, bowiem zaraz po tym jak zobaczyłem w TV pana Sawickiego sprawdziłem oferty na Ursusy. Niestety są dość drogie - zwykłe 360-tki albo 330-tki kosztują między 10, a 15 tysięcy PLN. No cóż - nadal świetnie nadają się do roboty, a za robotę płacić trzeba. Takie są odwieczne prawa natury. Ale gdybym naprawdę szukał traktora to bym wziął tego - Ursusa 912. Brzmi prawie jak Porsche 912, a jednak jest sporo fajniejszy. No i wyremontowany. Jeździł bym nim do pracy, do kina i na wycieczki poza miasto. Spróbował bym też sił na MPPZ, bo rocznik jest obiecujący.
Link: http://allegro.pl/caly-odnowiony-i-wyremontowany-ursus-912-i2472189990.html

środa, 18 lipca 2012

Ale bym nim jeździł: ZAZ 968M Zaporożec

Nikt nie zgadł, następny wpis będzie o samochodzie marki ZAZ 968M Zaporożec. Dlaczego nowsza wersja? Bo starszą miałem i dała mi mocno w kość. Wierząc w zaawansowanie radzieckiej produkcji przemysłowej mam nadzieję, że ZAZ po modernizacji już się nie psuje. A tak na serio, Zaporożec jest tak brzydki, że warto nim sobie pojeździć choćby tydzień. Przy okazji mamy do czynienia z pięknym dźwiękiem V4 chłodzonym powietrzem. Głównie dźwięk, no bo co innego? Przecież nie dynamikę.

Przy okazji warto przypomnieć fragment opowiadania z Wesołego Kurczaka pt. "Nożem przepił jej męża", które ja osobiście zmieniłem dla potrzeb wpisu o Zaporożcu:

Dla Reginy Sz. poranek był równie ponury i nerwowy jak kartka z zeszytu od ZPT. Martwiła się o swój paznokieć od nogi. Poprzedniego dnia jej paznokieć miał sporo spraw do załatwienia. Po obiedzie ok. godziny 15-tej znów wsiadł do Zaporożca. Powiedział, że wybiera się do miasta by kupić sobie szampon do włosów. Nie jedna matka na jej miejscu pomyślałaby, że po prostu jedzie się obgryźć. Ale on był inny. Nie przesadzał z płynem do mycia naczyń i nigdy wcześniej nie zdarzało mu się wrócić do domu na czyjejś nodze. Dlatego Regina Sz. nie potrafiła wsadzić sobie koparki do ucha i zbagatelizować niecodziennego zachowania paznokcia.
Od rana rozpytywała się o paznokieć znajomych, wiewiórki i ławki: 
- Wczoraj paznokieć wbił się w tynk - powiedziała ekspedientka sklepu meblowego. Regina Sz. postanowiła wejść na chwilę do lodówki. Najlepszy kolega paznokcia, włos, wspominał jej bowiem, że widział tam, stojącego samotnie Zaporożca.
- Nie zawadzi sprawdzić ani o gwóźdź - uznała.

To był ZAZ paznokcia. Stał pusty jak długopis bez wkładu. Regina Sz. nie wiedziała co o tym myśleć, więc wskoczyła do szafy. Tam ujrzała swoją rękę, którą zgubiła idąc na tegoroczny bal inwestorów w żelazka. Wyglądała na bardzo niespokojną, dowiadując się, że dotychczas chodziła bez ręki. Chwyciła ją zębami i pociągnęła w stronę krzaków. Na ich skraju Regina Sz. natknęła się na swoją nogę. Zaniepokojenie ustąpiło na chwilę zdziwieniu, gdy dostrzegła swoje ucho. Tymczasem Walerian J. błyskawicznie sięgnął do rękawa i wyszarpnął z niego deskę do prasowania. Regina Sz. zamarła z przerażenia. Ostrożnie odwróciła twarz i zaczęła skakać jak pompka.

Podczas sekcji zwłok deski do prasowania stwierdzono, że jest tosterem, który oświadczył, iż Zaporożec jest wykonany z paznokci wielu osób. Jednak bezpośrednią przyczyną zgonu paznokcia Reginy Sz., jak uznali biegli kominiarze, było utopienie.

Ale bym nim jeździł: Renault 8

Ale jestem nudny. Znowu Renault. Ale co ja mogę, skoro ósemka jest po prostu genialna. Może być nawet w wersji Gordini. Egzemplarz ze zdjęcia spotkałem w 1998 lub 1999 roku na trasie numer 8 w okolicach Wrocławia, chyba jechali sobie na wakacje. W sumie ja też bym sobie pojechał R8 na wakacje. Może być kierunek Wrocław. To mi przypomniało, że przez długie lata we Wrocławiu pośród kamienic stał bezczynnie Renault 10. Kto zgadnie o jakim wozie będzie następny wpis?

piątek, 29 czerwca 2012

Masz pan "pincet": Renault 16

 Na otomoto.pl od jakiegoś czasu można kupić Renault 16 w stanie bardzo słabym. Mam duży sentyment do tych wozów, gdyż jako dziecko odkryłem takiego w stodole i bardzo chciałem nim jeździć. W tym wypadku jakiś handlarz myślał, że da się w Polsce zarobić na francuskich samochodach. Kupił grata za "pincet" i próbuje zrobić interes życia. Zaczynał od paru tysięcy, potem 4, następnie 3,5, wreszcie 3, a teraz 2,5. I cały czas telefon milczy. Niestety trzeba mieć farta, żeby trafić świra na francuza, czyli mnie lub kogoś kogo mogę od zaraz wymienić z imienia i nazwiska, nr telefonu oraz buta. Ja za "pincet" bym go wziął i jeździł takim. Renówka da radę, zupełnie jak moja marokańska R4 kupiona kiedyś za "osimset" w bardzo podobnym stanie.
Link: http://otomoto.pl/renault-inny-renault-r16-100-oryg-zarejest-C22472708.html

środa, 23 maja 2012

Ale bym nim jeździł: Dacia 1300

Właśnie! To skandal! Dlaczego nie jeżdżę Dacią? Żądam jak najszybszego dostępu do dowolnej Dacii (ale takiej do 1997 roku). Chyba muszę pojechać zaprotestować na miasto.

fot.: Harcerz

wtorek, 22 maja 2012

Ale bym nim jeździł: Renault 25

Przepraszam, długo mnie nie było, bo gdzieś byłem. Na przykład dziś jeździłem różnymi samochodami. Najpierw normalnie moim Volvo 340 Variomatic, potem widocznym na zdjęciu Renault 25 V6 Turbo (nie moim), potem Oplem Blitzem jako pasażer (też nie moim) i na koniec Volvo 340, tylko w manualu (też nie moim). A zasadniczo miałem dziś jeździć tylko Chevroletem Corsicą. Nic z tego nie rozumiem. Nie rozumiałem też co do mnie mówił Renault, bo robił to po francusku. - Precision evasion źąć.- tak mniej więcej się wypowiadał w moją stronę. Nie wiem o co mu chodziło, ale było to przyjemne. Wreszcie mogę sobie z kimś pogadać o francuskich samochodach. Zasadniczo gdyby był mój (ten R25), to bym robił wszystko, żeby mówił cały czas. Specjalnie bym wyjął klocki hamulcowe, spuścił mu powietrze z kół, urwał pasy, spuścił olej, wybił szybę, zniszczył żarówki we wszystkich światłach, wygiął wycieraczki, zatkał spryskiwacze. Wszystko, aby jak najwięcej mówił. Przy okazji warto wspomnieć, że wyposażenie dodatkowe w tym wozie jest na takim poziomie, że Chevrolet Aveo i Nissan Tiida nawet nie wiedzą, że można mieć takie wyposażenie. Wyśmienity wóz.

wtorek, 10 kwietnia 2012

Masz pan "pincet": Honda Civic II Station Wagon

 Pozostał 1 dzień licytacji wyjątkowo ohydnej Hondy Kombi. Według sprzedawcy jedynej takiej w Polsce. Jakby nie liczyć tych, które już są w Polsce, to ta będzie jedyna. Zasadniczo mój Aries też jest jedyny, nie licząc innych Ariesów w Polsce. Ale przejdźmy do samochodu. W tym wypadku nie wiem czy przysłowiowe "pincet" to nie za dużo, ale ktoś już niby licytuje, więc być może nie. Ja bym dał za nią "dwiesta" i magnetowid "Sanyo". Licytujący to na pewno jakiś koneser. Koneser drewnianych belek na masce i wyśmienitych grzybowych zaprawek, które są skuteczne tylko przez pierwsze trzy miesiące. Generalnie bardzo dobry wóz, można go kupić, jeździć do końca i na tym końcu wystawić go na allegro z dopiskiem: "jeździł do końca". PS. Idealny bagażnik dachowy, przełożył bym go do Porsche 911 albo nowego Bentleya Suv-a.
Link: http://moto.allegro.pl/honda-civic-80r-gaz-jedyna-kombi-w-polsce-okazja-i2209171010.html

piątek, 23 marca 2012

Ale bym nim jeździł: Ebro Jeep Bravo S

 Skoro był Rayton Fissore to teraz musi być prawdziwy samochód terenowy. Najlepiej żeby był głupi. No i jest - Ebro Jeep Bravo S czyli hiszpańska wariacja na temat Jeepa. Z silnikiem diesla. Wóz był na wyposażeniu campingu na Costa Brava. Wchodził do akcji jeśli Audi A6 w tedeiku z Holandii czy innej Danii nie dawał rady podjechać na stromy podjazd. Wówczas jego przyczepę kempingową przejmował dzielny Ebro i bez problemów wjeżdżał z nią na wzgórze. O to chodzi!

Przy okazji warto zaznaczyć, że jest to idealna robota wakacyjna:
- Co robiłeś w lato?
- Pracowałem w Hiszpanii.
- Przy zbiorze owoców?
- Nie jeździłem Ebro z przyczepami kempingowymi na kempingowe wzgórze. Tam i z powrotem. Przez dwa miesiące.

Link: http://www.stadobaranow.pl/?p=12455

Masz pan "pincet": Rayton Fissore Magnum 4x4

 Pewien łysy człowiek o pseudonimie grejpfrut przysłał mi link. Nie dziwię mu się, gdyż każdy wie, że Raytonem Fissore jeździłbym wszędzie. Ten jest użytkowany od jakiegoś czasu w Polsce, dlatego pewnie wszystko jest do naprawy. Mimo to sprzedawca zapewnia, że samochód jeździ. Zatem i tak jest nieźle. Po co komu Range Rover, gdy można mieć Raytona Fissore? Jednak można kupić dobre wozy w Polsce, a nie tylko Mercedesy i Toyoty. Do wozu zakupił bym też turban i pożyczył arabskie disco.
Link: http://allegro.pl/show_item.php?item=2225269050

środa, 21 marca 2012

Ale bym nim jeździł: Fiat Elba

Łamię zasady i daję nie swoje zdjęcie. A to dlatego, że jest ważny powód. W Warszawie na ulicy Elbląskiej jest squot Elba, który też łamie jakieś zasady. Squot jak to squot jest zorganizowany w jakiś pomieszczeniach, nieswoich i niezbyt legalnie. Teraz właściciel chce ich wykurzyć, a oni mówią: "ej, jesteśmy tacy fajni, nie możesz nas wyrzucić ze swojego, własnego, udokumentowanego aktem własności budynku, przecież jesteśmy tacy alternatywni". Bardzo ciekawe rozumowanie. Kiedyś jak z Heniem mieliśmy Warszawę i parkowaliśmy ją w centrum to wpakował się do niej bezdomny. Jak go wyrzucaliśmy z samochodu krzyczał: "ale jak to! to moja Warszawa!". W przypadku squotu mamy mniej więcej ten sam przypadek. Niestety jeśli ktoś chce zacząć użytkować teren to oni muszą się gdzieś wynieść. Nie ma innej rady.
Ale gdyby mieszkańcy i miłośnicy Elby jeździli Fiatem Elbą to bym ich bronił i protestował razem z nimi. Oczywiście nie bez interesowanie. Jako drań łasy na samochody zażądał bym dostępu do Elby, Fiata Elby! I wszystko dobrze by się skończyło.