piątek, 24 lutego 2012

Ale bym nim jeździł: Seat Panda

 Odkąd sprzedałem, jakieś pół roku temu, moją Pandę w automacie to strasznie za nią tęsknię. Nie była to też moja pierwsza Panda, ale ta była wyjątkowo udana. Uwielbiam te samochody, głównie za projekt, który bardzo do mnie trafia. Prosty, bezawaryjny wóz. Ostatnio przewoziliśmy z Małym moją starszą byłą Pandą (z 1982 roku) jakieś tam meble. Genialna jest tylna kanapa, gdy zdjęliśmy zabezpieczenia okazało się, że jest to po prostu kawałek materiału z rurką. Można to wszystko zrolować i tyle. Cały samochód składa się z wyśmienitych rozwiązań. Z pewnością jeszcze kupię kiedyś Pandę. Może być pod nazwą Marbella. Np. wersja Jeans, z dżinsową tapicerką. Ale jakby co przed Marbellą Seat produkował takie same Pandy jak włosi, co ilustrują powyższe zdjęcia. Zatem może być też Panda Panda.

Warto wspomnieć, że wczoraj na stadionie narodowym odbyła się prezentacja nowej Pandy. Wygląda jak takie pianki co amerykanie nie wiadomo czemu grillują i pieką w ognisku. Ja zdecydowanie wolę klasyczną Pandę. Bez dwóch zdań. Kurka wodna!

Ale bym nim jeździł: Innocenti Mini 500


Zasadniczo każde Innocenti jest idealne. Jeździł bym wszystkim ze znaczkiem tej firmy, nieważne czy byłaby to Elba, Yugo na włoski rynek, czy Regent (taki włoski Austin Allegro). Widoczny na zdjęciach z Innocenti Mini 500 to ostatnia seria najpopularniejszego modelu firmy czyli brytyjskiego Mini z nadwoziem zaprojektowanym przez Bertone. Od 1982 roku do tego sympatycznego małego autka wkładano silniki Daihatsu. - Czemu nie! - jakby powiedział obywatel Balcerek. Silniki Daihatsu pasują do każdego auta, no co wskazują dzisiejsze wpisy np. na Złomniku. Jako absolutny fan marki Innocenti zebrał bym wszystkie wersje z tym nadwoziem: Mini 90, Mini 120, De Tomaso (wyjątkowo głupia wersja, trzeba ją mieć), Turbo De Tomaso (jeszcze głupsza, tym bym jeździł na track deje, a potem żałował, ze nie mam Legacy), Mini Mille, Tre Cylindri, Minitre, Mini 500, Mini 650, Small. Była nawet wersja z dieslem. A jakże! Na pewno o jakiejś wersji zapomniałem. Nie dziwne, że nie był to hit sprzedażowy.

- Dzień dobry. Poproszę jedno Innocenti Tre Cylindri. Miałem kiedyś syrenkę i lubię jak samochód ma trzy cylindry.
- Niestety, ale już Tre Cylindri wyszły. Mamy Minitre.
- A czym się różni.
- Niczym
- To ja się jeszcze zastanowię.

Dwa tygodnie później

- Jednak się zdecydowałem. Wezmę tego Minitre.
- Skończyły się. Teraz mamy Mini 500. 
- Aha. Nie byłem na to przygotowany. Muszę poczytać prospekt. Czym się różni ta wersja?
- Ma silnik od Daihatsu Cuore
- To ja się muszę jeszcze zastanowić


I tak można od 1982 roku do 1992 roku.



poniedziałek, 20 lutego 2012

Ale bym nim jeździł: Moskwicz 412

Dawno nic nie pisałem, gdyż pisałem gdzie indziej, co innego itd. Dlatego zaczynamy z grubej rury: Moskwicz 412. Szczególnie ten ze zdjęcia to ohyda pierwszej jakości. Radziecka lekkość projektu i rosyjska finezja wykonania. W związku z tym, że nie mogę się skupić, gdyż jacyś ludzie krzyczą za mną i kłócą się, to nie napiszę nic więcej. W końcu i tak wiadomo, że w tym wypadku jest czym jeździć.

piątek, 3 lutego 2012

Ale bym nim jeździł: Maserati 228

 Uwielbiam wszystkie Maserati z lat 80-tych. Ich design pasuje do mnie jak każda koszulka o rozmiarze większym niż 8XL. Ten spotkany w podwarszawskim Kiełpinie jest o tyle fajny, że ma idealny stan i jest dwudrzwiowy, więc można nabierać ludzi, że to Fiat Croma Coupe. Pamiętam jak na zlocie Forazitalia przechodząc obok stoiska z takim Maserati powiedziałem: - A to taki Fiat Croma coupe. Tak, tak, rozumiem.